Na Alaskę trafiłem „drogą służbową” , wcześniej nawet nie myślałem o tym kierunku żeby udać się na własną rękę. Zbyt zimno i zbyt daleko pomyślałem. Ale jak mus to mus:) Sam lot trwał około 11-12 godzin z międzylądowaniem na Islandii. Naszym docelowym miejscem była baza lotnicza niedaleko miasta Fairbanks. Już po wyjściu z samolotu zaskoczył mnie piękny widok gór na lotnisku. Dodam tylko, że są to 3-4 tysięczniki.
Po zameldowaniu się w hotelu od razu uzupełniliśmy lodówkę, w myśl zasady ” stay hydrated”, którą nam tu wpojono. Ponadto przełom maja i czerwca jest naprawdę gorący na Alasce.
Pierwszy dzień na stołówce i takie oto ozdoby…
Wystarczyło odjechać kawałek od hotelu i mamy łosia…
Na Alasce jeździ bardzo dużo pickupów:)
Jest kilka miejsc w okolicy Fairbanks, do których warto się wybrać. Pisząc ” w okolicy” może to być nawet kilkaset kilometrów-przecież to Alaska!
Chena Hot Springs
Odkryte w 1905 roku przez dwóch poszukiwaczy złota gorące źródła są znakomitym miejscem na relaks, szczególnie zimą. Znajdują się w odległości około 60 mil od Fairbanks. Nie pamiętam ile kosztował wstęp, ale były to niewielkie pieniądze. Można tutaj również zostać na dłużej wynajmując np. domek. Więcej informacji znajdziecie pod adresem www.chenahotsprings.com. Woda u źródła była bardzo gorąca i nie dało się tam wejść:)
Zaraz obok znajdowała się rzeka (chyba właśnie Chena river), w której niegdyś poszukiwacze złota oddzielali ten cenny kruszec od piasku.
denali national park&preserve
Ten odwiedzany przez pół miliona turystów rocznie park jest największym parkiem narodowym w USA. Dojazd z Fairbanks zajmuje jakieś 2h (ok.120 mil). Samochodem można dojechać do McKinley Park, gdzie kupuje się bilety na specjalne autobusy, w zasadzie schoolbusy , które potem wjeżdżają na teren parku. Tak to wygląda na mapie:
Krótki instruktaż przed wejściem i nasze busy…
Widoki w czasie jazdy są przepiękne a przestrzenie ogromne.
Nie zabrakło oczywiście Grizzly
Dotarliśmy w końcu do punktu widokowego na McKinley (najwyższy szczyt Ameryki Północnej 6194 m.n.p.m) ale pogoda nie dopisała i było widać tylko podstawę…
W drodze powrotnej jeszcze kilka fotek nad rzeką…
Powrót o 23:30 i ciągle jasno…
ice road i w drodze na koło podbiegunowe
Ice Road na Alasce to ta sama droga co w słynnym programie Ice Road Truckers, która wiedzie od północnej części Fairbanks aż do oceanu arktycznego. Prawidłowa jej nazwa to James W. Dalton Highway. Długość to 414 mil (666km). Jest to jedna z najbardziej odosobnionych dróg w USA. Na jej całej długości są tylko 3 miasta. Reszta to ogromne przestrzenie wypełnione roślinnością, górami, rzekami i zwierzętami. W pewnym momencie zamienia się ona w drogę szutrową, więc wskazany jest samochód terenowy, chociaż widziałem także rowerzystów zapewne chcących zrealizować swoje kolejne wyzwania i przejechać cały odcinek na dwóch kółkach. Na mapie wygląda to tak:
Były zakusy żeby dojechać do samego oceanu arktycznego, ale po pierwsze brakowało na to czasu, a po drugie byłoby to dość ryzykowne, szczególnie kiedy dysponuje się wynajmowanym autem. Dotarliśmy więc tylko do koła podbiegunowego. Poniżej zdjęcia z tej wyprawy…
Są truckery:)
Napotykaliśmy na częste roboty drogowe. Co ciekawe w większości maszyn takich jak koparki czy walce zasiadają kobiety!
Równolegle do drogi biegnie Trans-Alaska Pipeline System
Mała przerwa po drodze. Dodam tylko, że bez środków na komary nie ma co wysiadać z auta.
To by było na tyle. Można jeszcze dodać , że niektórzy ludzie w hipermarketach chodzą z giwerą przy pasie, samochody mają wystające kable z wtyczką do prądu na przednim zderzaku (to na zimę) no i te cholerne jasne noce-bez zasłon nie da rady:)
Niesamowita przygoda, bardzo Ci zazdroszczę 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba